Bercy

siedziała na tych oto tutaj schodach, próbując podaplić swojego papieroska zdechłą już zapalniczką, przy tym pilnując, by książka nie spadła jej z chudych kolan, żeby zakładka nie zleciała na ziemię i żeby włosy nie przyklejały jej się do błyszczyka, a to wszystko na raz, nic więc dziwnego w tym, że nie umiała zapalić. założyła więc papierosa za ucho i wpatrzyła się w wodę. czuła się tutaj samotnie, poza tym nudziło jej się od kilku dni, nie rozmawiała przecież z nikim prócz pana w sklepie i matki, która do niej zadzwoniła, żeby dowiedzieć się, że wszystko w porządku.

eddie z papierosem w prawym kąciku ust wracał do domu, podgwizdując pod nosem jakąś durna piosenkę, która zasłyszal dzisiaj w radio. ogólnie to strasznie mu się dzisiaj nudziło i nawet zrobił porządek w swoich licznych płytach z muzyką i poustawiał je alfabetycznie, co potem uznal za bezsensowne bo i tak połowy tych plyt nie słuchał, więc schował wszystko do pudła. w każdym razie idąc zauwazył pearl, która, coż, wyróżniała się w niewielkim tlumie dookoła, byla ładna i ruda, poza tym wyglądała niewinnie i świezo w porównaniu z wieloma innymi dziewczynami. potrzebował świezości. podszedl więc do niej i przysiadł się do niej na schody, uśmiechając się do niej jednokącikowo. - cześć - powiedział. był małomowny ... xd

- a my się znamy? - uniosła jedną brew do góry, zaraz jednak uśmiechnęła się do niego pogodnie, trochę onieśmielona, bo po paru dni pustek towarzyskich przysiadł się do niej chłopak, który wyglądał lepiej niż wszyscy jej byli razem wzięci, więc coś w tym było. to oczywiste, że nie mogli sie znać, skoro przyleciała tutaj trzy dni temu, po prostu powiedziała to, co isnęło jej się na usta, chociaż nie chciała go od siebie odstraszyć, nie warto zaczynać tak pierwszej znajomości w nowym mieście. - to znaczy, hm, masz ogień? - zapytała, wkładając zakładkę między strony książki i ją zatrzaskując, bo nie chciała, żeby zobaczył poematy, uznałby ją od razu za nudziarę.

- ed - powiedział, wyciągając dłoń w jej stronę, nachylając się trochę do niej, by sprawdzić, czy jej włosy ładnie pachną. pachniały ładniej, niż sądził. - i teraz już się znamy - dodał po chwili, grzebiąc w kieszeni spodni, z której wyciągnął w końcu zapalniczkę w kolorze żółtym (sądził, że to był zielony), którą podpalił papierosa pearl i to tak, że nie spalił jej przy okazji wcale włosow, ktore i tak wyglądały, jakby płonęły, bo miały ładny, ognisty kolor. uśmiechnął się do niej a potem przeciągnął się, był trochę zmeczony, ale nie mógł teraz iść do domu, by położyć się spać, bo byłoby głupio..

uścisnęła jego rękę, na chwilę przytrzymując ją w uścisku, miał ładne, zdrowe paznokcie i wcale mu sie nie spociła ręka (za to jej tak, bo siedziała w jakimś okropnym, ciepłym swetrze i było jej gorąco, ale pod spodem miała zbyt brzydką bluzkę, żeby go mogła zdjąć!).
- no tak, znamy się - roześmiała się, przy okazji wydmuchując dym ustami prosto w jego twarz, na co najzwyczajniej w świecie nie zwróciła najmniejszej uwagi, bo starała się nie wędrować wzrokiem wyżej niż na jego szyję, która na szczęście nie była pokryta armią malinek. - ja jestem pearl - wypowiedziała to z typowo angielskim akcentem, chciała szpanować.

- .. i nie jestes stąd, co? - spytał, zerkajac na niebo, a potem na pearl. jej akcent faktycznie bez problemu rozpoznał, znaczy zauwazył, że jest nietutejszy, bo pewnie mówiła ja dobrze mówić polski i tak dalej, a ed był po prostu wyrozumiały.. - ładne imię. bardzo ladne - stwierdził po chwili zastanowienia, kiedy to dochodził co znaczy pearl po angielsku, co proste nie było, bo nie był aż takim orłem jeśli o języki chodzi. nawet po francusku zapomianł słówek i mówił wtedy 'no ten taki wiesz których od tego tamtego wiesz ktorego'. czyli jak moja babcia..

- no, raczej nie jestem. jakieś trzy dni temu przyleciałam tutaj z anglii, generalnie to na studia - powiedziała, sądząc, że po części może go to nawet zainteresować, choć istniało też duże prawdopodobieństwo, że przysiadł się do niej tylko i wyłącznie dlatego, że chciał ją przelecieć, bo była ładna. swoją drogą, zazwyczaj dużo chłopaków chciało ją przelecieć, więc już była wyczulona na jakiekolwiek znaki ze strony przeciwnej płci. - mi się nigdy nie podobało, nie ma nic bardziej durnego niż mieć na imię pearl - przewróciła oczyma i odgarnęła włosy z twarzy, bo kleiły jej się do tego piekielnego błyszczyka.

w zasadzie chciał ją przelecieć, ale może trzeba czasami trochę poudawać zainteresowanie jakimiś dziwnymi rzeczami typu charakter, czy tego typu rzeczy, więc pokiwał ze zrozumieniem. - ach, z anglii.. czemu z anglii do francji? tam są chyba lepsze uniwersytety. i co masz zamiar studiować? - spytal. był z siebie dumny, bo udało mu się nawet wykrzesac trochę zainteresowania, więc nawet się uśmiechnąl i zaciągnął się swoim papierosem, podem robiąc ładne, okrągle chmurki z dymu. - nie uważam, zeby to było durne imię. moje jest gorsze, twoje jest przynajmniej oryginalne. chyba, że w anglii dużo osób ma tak na imię..

- po prostu chciałam się odczepić wreszcie od rodziców i stać się bardziej odpowiedzialna - miała ochotę nakopać sobie do dupy za to, że to powiedziała, bo sądziła, że przez to edward uzna ją za nieodpowiedzialną i niedojrzałą, co wcale szczególnie by jej nie wisiało. - poza tym, no wiesz, sooorbona i ta cała chwała wokół niej - westchnęła, wyciągając nóżki przed siebie, bo jak dotąd zginała je w kolanach, a teraz jej się znudziło, więc postanowiła dla odmiany wyprostować i pochwalić się nimi przed edem. - no, wiele osób go nie ma, ale to cholernie dziwne imię. twoje za to jest ładne, edward jest seksi - wyszczerzyła się.

- tak, wiem, głupie małolaty wciąż mi to powtarzają i pytają się, czy na drugie może mam jacob, bo jesli tak to super i jestem prawie jak ze zmierzchu. czy jakieś tam idiotyzmy, to jest niezwykle denerwujące.. więc przyjechałaś tu sama? masz tu jakąś rodzinę? mieszkanie? - spytał, drapiąc się po lydce, miał chude nóżki i siła rzeczy chude łydki, których ona mogła mu zazdroscić, chociaz sama pewnie tez była cala chuda. pociągnąl nosem, miał już katar, nie lubił września. -

- jestem sama - odparła, niec urażona tym, że porównał ją do głupich małolat czytających zmierzch, nawet przecież go nie przeczytała, nie kojarzyło jej się z żadnymi wampirami, chciała po porstu być miła i trochę więcej, toteż poczuła się momentalnie przez niego zgaszona. cisnęła niedopałek na schodek niżej i zdeptała go podeszwą, mrużąc przy tym oczy. jezus, przecież nie była głupią małolatą, czytała wybitną poezję i uwielbiała balet, w ogóle była oczytana, a przy tym ładna, ale w tym momencie czuła się zmieszana z błotem. - i mieszkam sama.

wcale nie chciał, by to zabrzmiało, jakby uważał ją za jedną z tych wszystkich głupich małolat, tak jakos po prostu.. hm, wyszło. ale często mówił głupie rzeczy i nie zdawal sobie z tego nawet sprawy. - aha - stwierdzil, zastanawiając się, czy to byłoby naprawdę niestosowne, gdyby się do niej kiedyś wprosił, oczywiście jeśli ona chciałaby go w ogole jeszcze znac po dzisiejszym spotkaniu, bo może każde z nich pójdzie w swoją stronę i już nigdy sie nie zobaczą. ostatnio często mu się to zdarzało, stracił wprawę w wyrywaniu lasek. - ja też mieszkam sam. do dupy tak się mieszka, nie ma co robić. musze sobie znaleźć współlokatora - wyznał!

- zamieszkajmy razem - parsknęła bez zastanowienia, co miało być żarcikiem, po chwili wydało jej się nawet całkiem fajna rzeczą, wreszcie miałaby współlokatora, może ed miał zwyczaj spania nago i przechadzania się po mieszkaniu w samych bokserkach, może nawet sprzątał i gotował, w gruncie rzeczy to byłoby szalone i to bardzo, bardzo, takiego szaleństwa potrzebowała, bo czuła się znużona życiem ostatnimi dniami. uniosła wzrok na jego twarz i przygryzła lekko dolną wargę, zamachnęła się ręką na jakiegoś komara, który za chwilę odleciał i wyciągnęła następnego papierosa z paczki. - dweaj oguounia po roouuz drooogui.

podał jej swoją zapalniczke, zastanawiając się chwilę nad jej slowami i stwierdził, że to fajny pomysł, nawet jeśli wcale jej nie zna i pearl mówi jak angielski głupek, którym notabene była. - zamieszkajmy - stwierdził po chwili, przekonany, że to świetny pomysł i uśmiechnał się całkiem szeroko, wyrzucając papierosa za siebie. pewnie wznieci pożar i spłonie przez to pół paryża, ale nikt się nie dowie, że to jego wina, bo nie będzie świadkow, bo najwyzej zadźga pearl widelcem. już mial plan.

- będzie śmiesznie - zauważyła, zaciągając się mocno mocno, zakręciło jej sie aż w głowie i zachciało się kaszleć, ale stłumiła w sobie tą potrzebę, żeby nie zrobić sobie siary przed swoim nowym współlokatorem. rodzice z pewnością by ją zabili, gdyby dowiedzieli się, co wyprawia ich córeczka, w końcu specjalnie załatwili jej to ogromne mieszkanie w la defense, żeby sobie w nim spokojnie mieszkała, to miała być też próba odpowiedzialności, która na pewno się w tym momencie nie wykazywała, ale miała to w nosie. - mam ogromne mieszkanie w la defense - powiedziała. - dzisiaj dopiero ustawiali mi meble.