Parc des Hauteurs et jardins du Rosaire

chodziła sobie własnymi ścieżkami po parku, uczyła się czegoś tam, nie chce mi się myśleć czego. bo to była wzorowa uczennica, ale spoko czasem daje luzu, czasem. ;d ale w sumie już jej się nie chciało uczyć, bo głowa ją bolała od tej ilości nauki chyba.

luke z papierosem w prawym kąciku ust szedł jakiś taki zamyślony, przynajmniej zamyslony jak na niego, bo zazwyczaj nie zawracał swojej uroczzej główki zbytnim myśleniem - niech robią to za niego inni. w każdym razie niespecjalnie patrzyl pod nogi, więc wlazł na marie, czy też zwyczajnie na nią wpadł, prawie się przy tym wywalając. - rety, sorry!

- o boże! - podskoczyła aż, bo się przestraszyła, bo idzie sobie spokojnie a tu nagle ktoś na nią włazi. no, ale gdy już zdążyła się przywołać do porządku, uśmiechnęła się seksiarsko, zamykając książkę. - nic się nie stało w sumie. jeszcze żyję. - odparła i w sumie to była też trochę jej wina, bo łazi z nosem w książce zamiast patrzeć gdzie się idzie.

jego zdaniem również była jej to wina, tylko i wyłącznie jej, bo kto normalny chodzi czytając jednocześnie książkę, przecież powszechnie wiadomo, że to niebezpieczne! jednak uśmiechnal się nieznacznie, mierzwiac swoje blond wlosy i zaciągnął się papierosem. - całe szczęście, że zyjesz. bo jeszcze by mnie zamknęli w więzieniu za deptanie po ludziach. czy cos.. - kiedy się nad tym zastanowił, stwierdził, że jego slowa są bezsensowne.

no właśnie..... - taaak, na pewno. jeżeli za takie coś zamykają ludzi w więzieniach. - odparła ściągając brwi i robiąc dziubek z ust. i schowała tą książkę do torby, żeby jeszcze nie wyszło, że to jednak jej wina.

- pewnie nie zamykają. no ale nieważne, hmm - mruknął, marszcząc nieznacznie czoło i rzucił papierosa na ziemię, by przydeptać go zaraz swoim conversem. - w każdym razie jestem luke - powiedział po chwili zastanowienia, oceniając marie w skali jeden do dziesieć..

- a ja marie. - uśmiechnęła się przyjaźnie i poprawiła włoski. - właśnie uczyłam się na bardzo ważny sprawdzian.....-mruknęła patrząc gdzieś w bok. - ale w sumie dobrze, że mi przeszkodziłeś, bo już naprawdę głowa mi pęka od tej nauki. - westchnęła, pewnie teraz luke pomyśli o niej że to taka nie taka kujonica itede.

- sprawdzian? dobrze, że ja już nie chodzę do liceum - powiedział. teraz normalnie zakoksował, że aż miło, lansząc się tym, ze skończył liceum. szkoda, że na studiach ma większy zapierdol niż w szkole i tęskni za liceum. - o tej porze nie powinnas sie uczyć. mózg juz śpi. - przynajmniej jego.

- naprawdę?? - popatrzyła z niedowierzaniem na niego. - no to już teraz wiem dlaczego nic nie pamiętam jak się ucze po nocach....eh..no trudno. - wzruszyła ramionami. i popatrzyła na niego. - ja się muszę męczyć jeszcze rok......ale później będzie jeszcze gorzej, tak mi się wydaje. a co studiujesz? - spytała, drapiąc się po szyi.