liam

cześć el, wyobraź sobie, że znalazłam twoją starą koszulkę. waham się, czy ci ją oddać.
pozdrawiam z gniazda, c.

niech zgadnę. the clash?

tina turner.
jasne, że the clash, z wypaloną dziurką (nie pal tyle) przy logo.

szukałem jej. ciebie zresztą też, mała.

pachnę pomarańczami i odmrażam stopy. a ty?

szykuję się do dobrego seksu. dam znać po :* przez ten czas złóż koszulkę w kostkę i spryskaj swoimi perfumami.

pozdrów tą tą co cię uszczęśliwia!

raczej ja uszczęśliwiam ją, maleńka :d.

liam, przestań!
mam ochotę na twoją twoją jajecznicę.


/ zawstydza ją czyżby?

możesz do mnie jutro wpaść. z koszulką i tym winem co poprzednio.

hm. zobaczę.

koszulkę możesz mieć na sobie :d

wtedy ci jej nie oddam.
chyba nie zrobiłam prania, a ona jest czysta i pachnąca. poza tym, mamy podobne gabaryty, oboje nie mamy biustu.

/ <3 :d

nadal nie masz biustu, capri? what a pity!

przestań lajam. mam wystające żebra i wyglądam jak niedożywiony chłopiec/dziecko z afryki z brytyjskiego zespołu, arktyczne penisy czy coś. :c

dla mnie i tak jesteś urocza. poza tym tylko ty spełniasz wymogi do rozmów o zespołach indie, więc niepotrzebne ci do tego cycki :d.

hm, nie musisz mi uświadamiać mojej aseksualności na każdym kroku.
szczególnie nie jak leży obok ciebie jakaś naga afrodyta, lajam!

do afrodyty trochę jej brakowało. i ściślej rzecz biorąc jestem gdzieś przy tryumfalnym. kupić ci muffina i przyjść zaśpiewać use somebody na dobranoc?

jestem w mieście, możesz mi zaśpiewać pod triumfalnym?

do słuchawki, czy chowasz się za jedną kolumną?

ojej, lajam, jest prawie południa, a ja prawdopodobnie wciąż tonę w morzu wódki. muszęiśćspać